sobota, 10 grudnia 2016

11.12 - Właściwie nic.

Zastanowiło mnie to, czemu tak dawno nie wstawiłam żadnego dopisku prywatnego w tej części, a potem sobie przypomniałam:


To w pewnym sensie przerażające.
Oczywiście, zależy mi na przyjaciołach. Oczywiście, poznaję nowych ludzi. Oczywiście, działam na paru frontach. Ale brakuje mi tej dawnej iskry.

Pilnie uczęszczam na wykłady i zdaję kolokwia, ale nie ma już tej iskry "więcej!" typu nauka języków obcych (odłożone na II semestr, zobaczymy jak z tym wyjdzie).
Trzymam się starych, sprawdzonych relacji, jestem otwarta na innych, ale nie ma już tego wewnętrznego, miłego dla mnie niegdyś przymusu "poznawaj więcej!". I nie mam już tej dawnej ochoty żeby starać się o ludzi, żeby walczyć o relacje i wszystko naprawiać.
Piszę jak wena sama coś napisze, czasem myślę o Niezwykłej (przypomnienie: książka którą zawsze chciałam napisać), ale już bez tego wewnętrznego, ekscytującego ciągnięcia.
Uczuciowo widzę osoby, które chciałabym bliżej poznać i które kiedyś działałyby jak lep na muchy, ale jednocześnie ta ogarniająca mnie pustka i zobojętnienie sprawiają, że albo nie działam albo wręcz czasem mam wrażenie, że odsuwam takie osoby.

Niby dobrze. Niby jest mi łatwiej. Mniej chwiejnie. Mniej chaotycznie. Mniej emocjonalnie. Można się skoncentrować na sobie.

Ale tu wkrada się cicha wewnętrzna rozterka :
a) Czy to prawdziwa ja ?
b) Jeśli tak to skąd poczucie pustki i niewłaściwości sytuacji ?
c) Jeśli nie to jak wrócić dawne ja ?



The end.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz