Za
dorobek ludzkości można uznać wiele odkryć, dokonań, wynalazków. Z pewnością
ważne są też postanowienia, które chronią idee równości między ludzki. Nasza
duma może zostać jednak nadszarpnięta, kiedy skonfrontujemy ją z przeszłością…
lub teraźniejszością. Zyskujemy pełne deklaracji o chęci współpracy i pomocy
konferencje wpływowych ludzi. Potem znów słyszymy o tym, jak jednostka straciła
swoją wartość wobec pieniędzy, skrajnych poglądów , własnych interesów. I
pojawia się w nas pytanie- czy słowo „człowiek” brzmi dumnie?
Być
może naturalnym odruchem jest chęć potwierdzenia tego, co dotyczy także nas.
Jednak w tym wypadku wewnętrzne obawy nie muszą się sprawdzić. Godność istoty
ludzkiej jest niemal wpisana w jej istnienie. Wystarczy wziąć pod uwagę przekonania
religijne, tak ważne dla wielu miliardów wiernych. Chrześcijanie i wyznawcy
judaizmu sądzą, że zostali stworzeni na obraz Boga. Według islamu, Allah
obdarował ludzi honorem oraz godnością. Problem pojawia się, kiedy pojęcie
godności staje się jak najbardziej żywe, aktualne wtedy, gdy odnosi się
bezpośrednio do nas.
Tak,
jak prawa fizyki oparte są na zasadzie akcji i reakcji, tak brzmienie słowa
„człowiek” automatycznie wiąże się z naszą reakcją na nie. Możemy zadać sobie
pytanie, na ile jest ona związana z dumą- w niekoniecznie pozytywnym tego słowa
znaczeniu. Czy zapewniamy się o tym, że bycie człowiekiem stanowi pewną godność
tylko po to, by zamazać ślady zła i pustki, jakie niosą nasze czyny? Przecież
na kartach historii i literatury wciąż powraca niewygodna prawda o tym, że
człowiek sam zniszczył niemal tę naturalną, wpisaną w tradycje religijne
godność. Wystarczy wspomnieć o sytuacji człowieka czasu II Wojny Światowej.
Tadeusz Borowski w swoich opowiadaniach znakomicie ukazał przemianę istoty ludzkiej.
Narrator Tadek w beznamiętny sposób mówi o tym, jak górę brały zwierzęce
instynkty. Za prawdziwy głód uważano uczucie, gdy patrzono na współwięźnia, jak
na obiekty do zjedzenia. Wobec rządów braku pokarmu, traciły znaczenia wartości
rodzinne. Ojciec był gotów zabić syna za kradzież chleba- czy miłość
rodzicielska nie była jedną z wartości, które ceniono najbardziej wtedy, gdy
człowiek nie śmiał posądzić się o tak mroczną sferę swojej duszy? Przecież
nawet w świecie zwierząt matka jest gotowa zginąć w obronie młodych! Tymczasem
na rampie kobieta ucieka od maleństwa o twarzy cherubinka, byle sama przeżyć.
Pisząc o młodych, nie sposób zaznaczyć, jak silnie uwydatnia się tu ich
niewinność. Małe dziecko, z pewnym niepokojem biegnie ku matce, swojej ostoi, której
zawierzyło. Stary Żyd zabawia się, wynajdując różne sposoby podpalania ciał
dzieciątek. Chory bobas, którego próbują ukryć więźniarki, dla narratora jest
pośrednikiem między teraźniejszością, a życiem, w którym miał prawo marzyć,
tworzyć, spełniać się… Przychodzą tu na myśl słowa Josifa Brodskiego: „Godność
i życie są dane tylko na początku. O ich trwanie każdy musi walczyć i narażać
się bezustannie”.
Oczywiście
można powiedzieć, że nie sposób oceniać człowieka w sytuacjach ekstremalnych.
Tak jak pokolenie Kolumbów zastanawiało się, czy w ślad za literackim Lordem
Jimem, skoczyłoby do szalupy, by ratować swoje życie, tak my nie mamy pewności,
że czując na karku oddech śmierci, nie zrobilibyśmy wszystkiego, by choć na
chwilę wysunąć się do przodu, pozornie wyzwolić się z jej objęć. Jednak oparcie
się pokusie tchórzostwa (nawet wybranego jako pojęcie neutralne, gdyż
uzasadnione realiami) było możliwe, skoro istnieli ludzie tacy jak Maksymilian
Kolbe czy Irena Sendlerowa. Oni nie zmienili swoich wartości w zależności od
tego, czy były one bezpieczne, czy nie. Działali inaczej. Maksymilian Kolbe,
który oddał swoje życie za innego więźnia obozu koncentracyjnego, stał się
symbolem ofiary. Udowodnił, że wyższe wartości mają rację bytu nawet tam, gdzie
mogą zdawać się być czymś w rodzaju odległego, wczorajszego snu. Irena Sendler
ocaliła tysiące, ryzykując własnym życiem, nie poddając się propagandzie, która
ludzi stawiała na równi z wszami. Mogła odseparować się od przykrej
rzeczywistości. Walczyła o cenne życia, tak jak żydowscy powstańcy walczyli o
godną śmierć- tak, w tych przypadkach nie zawaham się użyć pojęcia godności.
Zresztą,
nie tylko czas wojny wymusza walkę pomiędzy dobrem, a złem i pomiędzy godnością
i hańbą. Rozwodząc się nad prześladującymi nas wspomnieniami przeszłości,
przezywając emocjonalnie rocznice ważnych wydarzeń tj. wyzwolenie obozu
koncentracyjnego w Auschwitz, stwarzamy sobie ryzyko pominięcia tego, co dzieje
się obecnie.
Historia
ma niezwykłą tendencję do powtarzania się. Okupacja Polski może kojarzyć się z
sytuacją Tybetu. Ustrój polityczny Korei Północnej przypomina w swym oddaniu i
zawierzeniu wodzowi komunistyczny Związek Radziecki. Mamy też swoich bohaterów.
Jedną z nich jest Malala Yousafzai, która działa na rzecz praw kobiet w krajach
islamskich. Walczy o to, by dziewczęta mogły się uczyć. Przez to żyje w ciągłym
zagrożeniu. W październiku 2012 roku podczas powrotu ze szkoły, została
postrzelona przez talibów i cudem uniknęła śmierci. Mimo to się nie poddaje.
Nikt
nie wątpi w godność i człowieczeństwo ludzi tj. Kolbe czy Yousafzai. Przecież
walczą oni o „większe dobro”, lepsze jutro. Podejrzewam, że sama próba
podważenia godności człowieka na ich przykładzie, stałaby się przyczyną
wzburzenia. Ale może są oni wyjątkami, które potwierdzają regułę. Może żyją i
działają oni po to, aby móc usypiać nasze sumienia. By być nigdy nieosiągniętym
celem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz