Nadbiegły czerwienią dotąd wierne ślepia,
Nie widziały już świata bez morza cierpienia.
I wszystko toczyło się na dno, do dołu
Jak uśmiech szaleńca- bez cienia humoru.
I myśl straszna znała kierunek pocisku,
Stłoczyła więc myśli w morderczym uścisku.
Nie było ucieczki, wszędzie końca ręka,
W cierpieniach innych nadchodziła moja męka,
Nie opuszczę Cię ani nie pozostawię!-
Rzekłam Panu.
Enigmatyczne... jak dla mnie.
OdpowiedzUsuń