„Hrabiemu”
Adamowi H. ~ człowiekowi, który zawsze ma wzgląd
na innych.
Którego serce
nigdy nie było zamknięte.
Dziękuję za lekcje matematyki, tworzenie map w
Heroes, rower, wspieranie pisania, przesiadywanie w pokoju Madzi.
Za odbieranie
telefonów o północy.
Jesteś promieniem słońca.
-Tomek!
-Tak, mamo? – zapytał grzecznie.
Wiedział, że
jeżeli chce iść na tą dyskotekę, musi przekonać matkę o tym, iż będzie
przestrzegał jej nakazów i zakazów. Bardzo mu zależało na obecności na niej.
Generalnie nie przepadał za tego typu imprezami, lecz ta była wyjątkowa.
Dwa tygodnie
temu skończył osiemnaście lat. Od tamtego momentu był dorosły mógł pić, palić, chodzić gdzie mu się
podobało. I chociaż nie brał używek, nie spotykał się z nieznajomymi
dziewczynami, nie bił się, a nawet był z reguły posłuszny rodzicom, bardzo chciał
iść na tą „ostrą” zabawę. Poza tym trzeba czasem zaszaleć, nawet jeśli ma się
świetne oceny i plany na studia. Lizus? Coś w tym było.
-Jesteś pewien, że chcesz tam pójść? – Kobieta spojrzała na
syna z troską.
-Tak. Mówiłem przecież.
- Dobrze. Tylko ubierz się jak należy, żeby cię palcami nie
wytykali.
-Kto?
-Wszyscy.
Tomek
parsknął śmiechem i pocałował matkę w policzek. Na niebieską koszulę zarzucił
płaszcz i wybiegł z domu. Zaledwie kilkaset metrów dalej stał duży, nowoczesny
klub młodzieżowy. Odetchnął głęboko i wszedł.
Pierwsze
wrażenie – przerażenie. Huk, muzyka, krzyki… Drugie wrażenie – zadowolenie.
Tak, był wręcz dumny z siebie. Już nikt
nie nazwie go kujonem. Wprawdzie nie przeszkadzało mu to przezwisko, lecz nie
lepiej być luzakiem, marzeniem największych „lasek”? Tomek uświadomił sobie, iż
po raz pierwszy nazwał tak dziewczyny. Dziecinada. Ale to już przeszłość. Od
dwóch tygodni jest przecież dorosły.
Podszedł do
stołów w tylnej części sali. Piwo, wódka, drinki. Ktoś nawet przyniósł
szampana. Jacyś dwaj chłopcy siedzieli przy środkowym stole i dyskutowali
zawzięcie.
-Dwie stówy.
-Tak mało !? Zapomnij. Trzy.
-Cześć. – Tomek dosiadł się do nich.
-Siema brachu. Poczęstujesz się ? – Dopiero teraz Lizus
dostrzegł biały proszek w folii.
-To obcym dajesz za darmo, a staremu kumplowi odmówisz? Co
to niby ma być ? – Obruszył się potencjalny klient.
-Nie, nie, dzięki. Nie biorę.
- Jak chcesz. Ale zastanów się – nie każdy dostaje porcyjkę
za darmo. Następna będzie kosztować… powiedźmy… sześć stów. Pasuje? Nie?
Szkoda, szkoda. Zastanów się i daj znać, jak zmienisz zdanie. A może poczęstujesz się papierosem?
Tomkowi
głupio było odmówić. Wziął, zapalił, zaciągnął się. Niemal od razu zakaszlał
gwałtownie. Był pewien, że zaczerwienił się po uszy. Odwrócił się, by ukryć
wstyd. Niedaleko niego dojrzał niebrzydką dziewczynę, lecz tak pijaną, że
zapytana – zapewne nie widziałaby, jak ma na imię. Ku radości otaczających ją
chłopców, co chwilę ściągała z siebie jakąś część garderoby. W pewnym momencie
Tomek uznał, iż oglądanie takiej sceny uwłaszcza jego godności. Niemal w tej
samej chwili poczuł, że ktoś wślizguje mu się na kolana.
-Hej- odezwała się istota przed nim, a właściwie na nim.-
Nie ma potrzeby oglądania tego, czego nie można mieć, nie sądzisz? Lepiej
spędzić czas z innymi.
Wszystko w
jej spojrzeniu mówiło : „Właśnie ze mną powinieneś go spędzić”. Tomek poczuł
się jakby osaczony.
- E… Cześć – mruknął.
Nieznajoma
zamrugała kilka razy rzęsami i przytuliła się do niego.
-Chciałabym ci coś pokazać, co jest u góry. Czy mógłbyś ze
mną pójść?
- Dobra.
Tomek całą
drogę myślał, o co tej dziewczynie chodzi. Może chce z nim porozmawiać? Jeśli
naprawdę chce coś pokazać, to co? Wreszcie stanęli przed drewnianymi drzwiami.
Nieznajoma skinęła głową. Tomek otworzył je i zaraz zamknął z hukiem.
-Tam… jest para… Oni … - z nerwów nie mógł ułożyć zdania.
-To nic, zrobimy to gdzie indziej.
-To o to ci chodzi !? Ja myślałem, że chodzi ci o … - No
właśnie, co myślał ? Przecież to było niemal oczywiste. – Nie ważne.
Przepraszam, jeśli w jakiś sposób wprowadziłem się w błąd.
Chłopiec
zbiegł po schodach zostawiając zdziwioną i nieco zdezorientowaną dziewczynę.
Jeszcze raz spojrzał na ludzi wokół siebie. Czy za parę lat będą pamiętać błędy
swojej młodości? Będą ostrzegać swoje dzieci przed tym, co sami robili? A może na zawsze tacy pozostaną – „dorośli”?
Wtem Tomek
dostrzegł stojącą przy ścianie dziewczynę. Była wyraźnie smutna i zażenowana.
Rzucała bojaźliwe spojrzenia, skrzyżowała ramiona. Z pewnością nie chciała tu
być.
-Cześć! – Tomek podszedł do niej i uśmiechnął się.
„Kujonka” – pomyślał z radością.
„Lizus” – pomyślała z ulgą dziewczyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz