Nie zostawiaj mnie samej, kiedy jestem na haju
I tak blisko mi-może jedna działka- do raju. (Nie chcę…)
Proszę, bądź blisko, kiedy się rozlatuję
Ponad prawdziwą siebie tak heroicznie wzlatuję
Odejdź, odejdź,
odejdź ukochany
Bo niszczę, niszczę,
niszczę, zadaję ci rany.
Tak tęsknię! Tak
tęsknię, tak tęsknię kochany,
Gdy jesteś mi tak
subtelnie… zabrany.
W zmęczeniu przemierzam ponure ulice,
Zatracam się w szybkim pulsie, w serca rytmice.
Ktoś mnie woła, ale jakoś daleko,
Ktoś krzyczy „chodź” i zamyka wieko.
Odejdź, odejdź,
odejdź ukochany
Bo niszczę, niszczę,
niszczę, zadaję ci rany.
Tak tęsknię! Tak
tęsknię, tak tęsknię kochany,
Gdy jesteś mi tak
subtelnie… zabrany.
Ktoś mówi, że będzie przy mnie i odchodzi stroskany,
Zwycięzca mnie uczy, że nie ma wstydu w byciu przegranym,
I tak się chwieję, opadam znużona dźwiękiem samotności
I wołam do Ciebie, mojej jedynej miłości:
Odejdź, odejdź,
odejdź ukochany
Bo niszczę, niszczę,
niszczę, zadaję ci rany.
Tak tęsknię! Tak tęsknię,
tak tęsknię kochany,
A przecież to Ty
zostałeś przeze mnie wybrany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz