wtorek, 22 września 2015

18. Buty-do chodzenia-do kościoła



Zajrzałam w twoje serce – był nim zimny lód.
Przestraszyłam się,
Chciałam cofnąć do tyłu, nie pozwoliło –
Spojrzenie twoich oczu
Musiałam kontynuować dalej.
Ostrzegłam cię, że widzę czerwoną krew
Na twych nieskazitelnych dłoniach.
Nie rozumiałeś, jak diabeł, który kusi,
Może mieć inne ręce – przychylna akceptacja,
By zreformować monolog jednej osoby,
Gdyż to tylko równa połowa.
Ale nikogo nie pchnę do Bożego królestwa siłą,
Gdy : „Bóg jest głupcem i nie istnieje!”
-Bądź sobie złym czarnym charakterem! – odpowiedziałam.
Zarumieniłeś się na twarzy, wybiegłeś szybko,
Jeszcze nie wiedząc, że wątpliwość może lód roztopić.
Że nadużycie może być przydatne
W obliczu bankructwa wartości :
Przecież w naszym życiu ważne stało się,
Żeby Word naliczył jak najwięcej słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz