A może…?
Wśród przyjaciół żyję,
Obracam się w towarzystwie zacnym.
Uśmiechy, słowa – nic nie znaczące;
Intrygi, zemsty – to są zła żądze.
Bo skąd wiedzieć mam,
Czy jutro o mnie nie zapomnisz?
A może…?
Powrócę jako przyjaciel :
Były, dawny, głupi i marny,
Odejdę w otchłań wspomnień,
Będę koszmarem nawiedzającym sny twoje:
Niechcianym, lecz zwyczajnym.
A może…?
I ty, Afrodyto moja. Spełnienie marzeń.
Ukochana. Najdroższa.
Czy wierna ?
A może…?
Twa miłość też przeminie, utopiona w piwie
I cichym graniu na starej mandolinie.
Pamiętaj o mnie, jeszcze troszeczkę!
Niech księżyc zabrzmi miłości wierszem,
A ciepłe słowa nie usną na wietrze.
Bo ja cię kocham, kocham cię jeszcze.
Na pewno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz