piątek, 18 września 2015

12. * * *



Spojrzenie pełne bólu,
Ukryć łzy jest trudno.
Serce w złości szalone
Mknie gniewu impulsem przyspieszone.
Strach oczy otwiera,
W twarz wieje zimny wietrzyk, ot co.
Chwila zrozumienia i… znów płacz słaby.
Boli.
Boli jak cholera.
Nie chcę umierać ? Chcę.
A może nie?
A może ten strach, co śmieje się wciąż ze mnie –
Obawy me rozwieje ?
Ot, strach zwykły to przecież.
To on dalej mnie poniesie,
Panem życia i śmierci sprawi,
Królem z Eden wygnanym,
Pozbawionym glorii i chwały.
Będę człowiekiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz