niedziela, 1 marca 2015

Złamane serce (2014)



Aleksandrze K. , Annie U., Mery K.-
trzem wyjątkowym koleżankom

          Nie chciała iść na tę imprezę u Ary. Była zmęczona z powodu nieprzespanych nocy, które przeznaczyła na naukę historii. Chciała skończyć studia, najlepiej ze stypendium . Kiedy już wreszcie określiła jako-taki cel w życiu musiała się go kurczowo trzymać. Inaczej jej życie wyglądałoby jak wielki skok bez końca. Inaczej byłaby ptakiem, który zapomniał, jak się fruwa i tylko w przerażeniu wydaje dźwięki interpretowane przez innych jako radosny śpiew. Dlatego zapowiedziała, że zostanie w domu. Jednak chciała zobaczyć, jak to wszystko wygląda, jej chłopak Hubert od dawna planował wybrać się i zabawić, a Arze (która pomagała jej z tą nieszczęsną historią) od dawna obiecywała wpaść na którąś z „potańcówek”.  Dlatego poszła. 
          Zaledwie kilka godzin wcześniej podjęła ostateczną decyzję. Potwierdziła nawet swoje przybycie u koleżanki, choć nie musiała tego robić. Hubertowi nie powiedziała. Postanowiła zrobić mu niespodziankę. Wyobrażała sobie, jak niespodziewanie obejmie go od tyłu, tak jak często to on robił na początku ich przyjaźni. Jaką przyjemność sprawiało jej wyobrażanie sobie reakcji Huberta, kiedy przedstawiałby przyjaciołom swoją dziewczynę! Pożyczyła od współlokatorki, która wyjechała z rodzicami na weekend w góry, krótką, czarną sukienkę. Klasyka zawsze pozostanie klasyką. Pozwoliła rudym kosmykom swobodnie opaść na ramiona. Usta usmarowała szminką. Założyła długie rękawice, które, nie wiedząc czemu, bardzo lubiła. Spojrzała w lustro i poczuła się odrobinę pewniej. Zadzwoniła po taksówkę (cóż za luksus jak na studentkę!) i wyszła na dwór. Pół godziny później była w mieszkaniu Ary. Otwierając drzwi, przypomniała sobie, jak wyglądają takie spotkania. Od progu odurzył ją odór papierosów,  z głośników leciały jakieś dyskotekowe kawałki. Bała się, że w tak licznym gronie nie znajdzie swoich znajomych. Na szczęście szybko dostrzegła swoich  przyjaciół w salonie. W ramach studenckiego powitania wypiła z nimi po kieliszku wódki. Pośmiali się z kilku studentów i profesorów, wymienili kilka zdań na temat muzyki, ale rozmowa w pijanym towarzystwie nie miała większego sensu. Szybko zmieniła temat. 
-Widziałaś Huberta? – zapytała właścicielkę mieszkania. 
- Przemknął mi gdzieś przed oczami, ale nie wiem, czy jeszcze jest. Nic się nie martw, jak kocha to poczeka. Ludzie, widzieliście gdzieś Haba ?– krzyknęła Ara.
          Kilka osób zaczęło opowiadać dowcipy o wyraźnie erotycznych podtekstach, niektórzy zignorowali pytanie, aż wreszcie jakaś dziewczyna rzuciła niedbale:
- Wydaje mi się, że szedł w stronę łazienki. Nie jestem pewna, czy nie pomyliłam osób. Tamten koleś szedł z jakąś laską. Nie wiem, sprawdź.
          Uśmiechnęła się do nieznajomej i ruszyła w stronę łazienki. Wzmianka o dziewczynie zaniepokoiła ją. Może to jego koleżanka –pomyślała- która się źle poczuła ? Szybko pozbyła się tych złudzeń. To był on, jej chłopak. Jej chłopak, który namiętnie całował inną. Bardzo piękną, szczupłą blondynkę. To nie była zazdrość. To było coś gorszego. Nie mogła ruszyć się z miejsca. Czuła obrzydzenie i żal. W pewnym momencie ją zauważył . Odsunął się od blondynki, ale było za późno… Zobaczyła już wszystko, czego nie chciała zobaczyć.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę – szepnęła i poczuła, że to żałosne.
 - Słuchaj… My …. Wiesz przecież, czujesz, że między nami już się wypaliło. Chciałem ci to inaczej powiedzieć, ale skoro już wiesz… Przykro mi. Nie wiedziałem, że to tak się potoczy. Ale sama mówiłaś, jak ci zależy na nauce, teraz możesz się w pełni na niej skupić! Poza tym kiedy…
-Nie mam żalu – przerwała mu. Na jego twarzy pojawiła się ulga.
- Tak, super. No, to trzymaj się . Jeśli zostawiłaś coś u mnie, możesz jutro odebrać. Ja nie mam nic wartościowego u ciebie, to same pierdoły. Wyrzuć albo zostaw sobie. Jak wolisz.
-Nie mam żalu – powtórzyła, ale nie wiedziała, czy mówi do niego, czy do siebie.
          Zostawiła zdziwionego Huberta i jego nową przyjaciółkę. Szybko wyszła na dwór. Zimne powietrze smagało jej twarz, czuła rumieniec palący jej policzki, łzy pod powiekami. Nie miała żalu – czuła , jakby wyrwali jej serce. Zdjęła wysokie buty i rzuciła je na pobocze. Drobnymi krokami zaczęła biec do domu. Być może to szok sprawił, że nie potrafiła się zatrzymać. Jeśli ktoś ją zobaczył, pomyślał zapewne, że jest piękna. W tej drodze powrotnej było coś niezwykłego. Jedno spojrzenie w oczy dziewczyny wystarczyło, by dostrzec potęgę uczuć, które targały jej duszą. Cierpiała.
          Gdy wreszcie dobiegła do swojego mieszkania, wiedziała, co robić. Pozwoliła uczuciom wydostać się z niej. Kiedy popijała wodą kilkadziesiąt tabletek nasennych, łzy kapały do szklanki. Życie jest zbyt okrutne – myślała - zbyt trudne. Zdjęła rękawice.  Weszła do wanny. Czuła, że nie panuje nad sobą. Była w niej rozpacz i ból, którego w żaden sposób nie da się opisać, zwłaszcza że wzmagał się z każdą minutą. Początkowo nic z tego nie rozumiała. Poczuła dziwny szum, być może wywołany przez tabletki.  A potem chciała przemyć twarz, jednak ta woda była tak gęsta, tak nasycona czerwienią … Spojrzała na swoje ręce. Ze świeżych ran wypływała krew. Wciągnęła powietrze.
-To nie ja! Ja bym tego nie zrobiła! – krzyknęła.
-Ależ zrobiłaś to już kiedyś! Próbujesz oszukać samą siebie? –odpowiedział jej cichy głos.  Jego źródła nie potrafiła zlokalizować. Był wszędzie.
 - Nie zależy mi ! Nie kocham go !
-Możliwe. Ale poczułaś się wyjątkowa, doceniona …. Piękna … Ja rozumiem … W końcu jestem tobą …
           Krzyknęła. Krzyczała z całych sił, choć nie zależało jej na tym, by ktoś ją usłyszał – musiała walczyć z tym głosem, zagłuszyć go, by nie przypominał, by nie wydarł prawdy z jej serca. Nie chciała pamiętać. Nie chciała już dłużej cierpieć.
-  Nie pozbędziesz się mnie! Ja zawsze będę z tobą! – Głos nie dawał za wygraną.
-Zamknij się! -  Odkrzyknęła, aż zabrakło jej tchu.
           Nie mogła pozwolić, by głos nią zawładnął . Jeszcze miała szansę się uwolnić, zostawić go za sobą i zacząć wszystko od początku. Spróbowała podnieść się, ale utraciła siłę w rękach, a przez tabletki wszystko wokół niej wirowało niczym w tańcu. Jeśli głos przemówi, będzie w nim szyderstwo. Chciała się wydostać, chciała wezwać pomoc. Ale jej walka była skończona. Nikt nie przybył. Nikt nie zaniepokoił się jej krzykami.  Zostało jedno wyjście. Znała je. Była gotowa. Przyzwyczaiła się do bólu. Ułożyła się w wannie i czekała na sen. 

5 komentarzy:

  1. "Od progu odurzył ją odór papierosów" coś mi tu nie gra. Wiem o co Ci chodziło, ale zmieniłabym to na: 'Od progu odurzył ją smród papierosów' albo 'Od progu odurzył ją nieprzyjemny zapach dymu tytoniowego'.
    Poza tym, wspaniałe, choć nie do końca prawdziwe, znaczy chyba. Wiadomo, że by dziewczyny/kobiety jesteśmy bardzo uczuciowe i emocjonalnie podchodzimy prawie do wszystkiego. To opowiadanie idealnie pokazuje większość ludzi, znaczy stereotypowych facetów - jako zimnych, nic nie znaczących drani, i prawdziwe, wierne kobiety - kochające, ale uczuć złych nie ujawniające.
    Ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *my dziewczyny/kobiety

      Usuń
    2. Czy większość ludzi? Dziewczyna była psychiczna i tyle, tylko próbowała to w sobie dusić :P

      Usuń
    3. Wtrącę swoje dwa grosze. Każdy człowiek jest psychiczny ;)

      Usuń