W dół spójrzcie, panowie i panie!
„Otchłań śmierci? Niedoczekanie” – mówicie.
Spod koronek, peruk, ozdób ogromnej wartości -
W dół spojrzeć nie chcecie…
Na wyżynach dumy i bogactwa,
Ubrani w lśniące szaty,
Wyrok na siebie wydajecie.
Wyrok śmierci.
A tam w dole wciąż jestem ja.
Macie ponoć wszystko – po co tu zaglądać ?
Jeszcze serce coś wzruszy …
„Biada wam, biada!” – krzyk mój
Echem po labiryntach sumień się niesie.
A jednak! Patrzą na mnie!
Spoglądają w przepaść
i rzeczą :
„Głupi człowiecze! Zamilcz na wieki ,
Zwróć twe oczy ku sobie :
My – górą, ty- dołem.”
Nic nie odpowiedziałem,
Szyderczym zaniosłem się śmiechem.
Ziemia się zatrzęsła ,
Gwiazdy świecić przestały (koniec świata przeczuwały).
Przepaść stała się wyżyną,
Wyżyna – przepaścią.
Jezus bierze mnie do siebie,
Ich – czorty każą wielce.
I… choć serce miłością przepełnione,
Wołam : „Ja- górą. Wy- dołem”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz