Nie mam siły chodzić.
Więc muszę iść-iść- iść...
Zostałam wykradziona
Z rejestru osób, które można tulić.
Nie ma mnie wśród zatrzymywanych
Kiedy ciągnę walizkę w stronę drzwi otwartych
I chyba dlatego jestem taka niespokojna.
Nie mam siły chodzić.
Więc muszę iść-iść- iść...
Jak wędrowiec o białej duszy i czarnych zębach,
I brudnej, zmęczonej, zaoranej twarzy,
Co przypieka nad ogniskiem lwa,
Co zjeść go chwilę temu miał.
Słońce praży moje ramiona,
Pęcherze z żywicą pękają
Bo dzieci obdzierają mnie ze skóry krzycząc radośnie,
A moje bose stopy krwawią zranione gruzami
Tego wszystkiego, co miało koić rany
Nie mam siły chodzić,
Ale chcę iść, iść, iść!
Obiecałam ci, że do ciebie dołączę
I mimo, że na pustyni język się plącze
-Czy to było na jawie? Czy świadomie?
Jaka jest gwarancja w zakochanym słowie? -
Obiecałam sobie, że do ciebie dołączę,
Kiedy już ze sobą skończę i zmienię się;
O zmienię się!
Kocham trudne harówki, a życie
To tylko odrobina pełnej chorągwi i wiatru – wędrówki.
Postscriptum….
Tymczasem stanę w miejscu
Byście mogły rwać moje gałązki
I układać z nich dla najdroższych swych wiązki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz