Zamykam.
Oni krzyczą.
Głos się przedostaje.
A więc opuszczam ich, idę dalej.
Widzę w kątach ludzi, którzy zabłądzili,
Których skusił owoc granatu.
Teraz szepczą w niemym udręczeniu:
„Ona skradła jabłko!”
Tak, oni wybrali i boją się wyjść na środek,
Bo może ktoś pamięta,
Może ktoś odkryje prawdę w oczach,
Poczuje lęk w ich sercach.
Ja jednak boję się tych, którzy krzyczą,
Chociaż nie wątpię, że ich winy są równie wielkie.
Odwaga to siła krzyku.
Ale nie mogę po prostu obserwować,
Nie potrafię radować się ich klęską.
Muszę jeszcze wybrać:
Wieczne nasycenie czy owoce:
(Tego i tego nawrotu).
I tak bardzo nie chcę się bać,
Że wybiorę to drugie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz